piątek, 9 listopada 2012

Fenomen beczkookiej ryby.

Barrel-eye fish - beczkooka ryba. Co to znaczy, że jest beczko-oka? Ma oczy jak beczki? Takie wystające na boki, w kształcie walców? Oczy złożone, zbudowane z mniejszych, podłużnych oczu, jak deski w beczce? Czy ciągle przewraca, z angielskiego robi barrel roll oczami? Pół strony B5 i same pytania... Ja sobie taką rybę wyobrażam jako jakąś Żabnicę, z takimi wielkimi oczami, w kształcie beczek. A, może jako taką rybę-wędkarza, polującą na nurków z oczami-beczkami wiszącymi nad głową. Wabi tymi swoimi oczami nurków i połyka ich w całości, bo jest olbrzymia. A ma te oczy zmimikrowane(trudne słowo) na beczki z odpadami, których nurkowie w obronie środowiska będą szukać i je wyławiać. Tak trochę z innej beczki. Miałem ostatnio strasznego "smaka" na rybę. Jakimś bocznym torem myślenia dotarłem przez ryby, głowonogi, aż do stawonogów i do myśli, czemu "stawonóg" ma tak wąski zakres znaczeń? Przecież i ja i krowa i pająk i świnia i Ty, drogi czytelniku mamy nogi i mamy w nich stawy. Rozumiem, że pająki są najprostszymi istotami, mającymi nogi i w nich stawy, ale...
A swoją drogą wyobraźcie sobie mieć w nodze staw, ale jako zbiornik wodny. Nie wiem po co i na co to komu, ale fajnie by to wyglądało. I biorąc pod uwagę właściwości fizyczne wody nie psułyby się tak często te stawy. Ale ciężko byłoby je zmieścić w nodze. Albo w ręce. Czy kark jest stawem? Z jednej strony zapewnia mobilność, ale nie jest zbudowany jak na staw przystało. Nie porasta go Tatarak. Swoją drogą go oglądałem, ale mi się nie podobał za bardzo. Wspomnienia Jandy, po zmarłym mężu, kamerzyście. Jakimś sławnym z tego co pamiętam. Ale ja ten film jakoś w liceum oglądałem, czyli przynajmniej dwa lata temu. O ile mnie pamięć i umiejętność rachowania nie myli. Jak dawno nie mówiłem i nie słyszałem o rachowaniu... Pamiętam, że czasem w bajkach postacie mówiły "porachuję Ci wszystkie kości". Swoją drogą, krąży po internecie taka plotko-anegdota niby ktoś napisał do profesora Miodka zapytując, czy zwrot "porachuje" jest poprawny. Profesor odpisał, że jak najbardziej, ale kulturalniej jest powiedzieć "już czas Panowie". Taki to podobno jest z niego kawalarz. Żartowniś. Trefniś. Mam nadzieję, że to ostatnie to synonim dwóch poprzednich. Albo mówiąc inaczej, że zakresy znaczeń tych trzech wyrazów pokrywają się wzajemnie. I będą takie małe wyraziki. Z tego pokrywania. Dla ludzi, którzy zgubili mój tok myślenia, pokrywa się czasem krowy, owce, świnie, klacze. Żeby miały potomstwo. Żeby mieć mięso, konia, wełnę, więcej wełny, albo kebab. Z baraniny. Albo Kibyny. Też są z baraniny. Takie karaimskie pierożki. Chyba smaruje się je bulionem, a na pewno przed hipotetycznym usmarowaniem bulionem robi się w nich taką małą dziurkę na wierzchu, a po obu tych czynnościach piecze się je. Od tej dziurki z tego co pamiętam pochodzi nazwa. Ciasto drożdżowe, całkiem smaczne, ale ja jadłem z wieprzowiny. Ponoć to coraz popularniejsze. Pewnie, któraś z restauracji z kuchnią kresową, a jest takich kilka w Krakowie je serwuje. To możecie skonfrontować zdanie z rzeczywistością i sprawdzić czy to prawda. Ostatnio na zajęciach z filozofii(ale to hipsterskie) dyskutowałem(liśmy?) o tym, że kiedyś z "nośnik" prawdy uznawano zgodność myśli z rzeczywistością, a teraz się mówi o zgodności zdania z rzeczywistością. Czemu nagle przestaliśmy cenić myśl jako nośnik prawdy? Bo nie zostały wypowiedziane, a co za tym idzie nie można tego sprawdzić, bo nie umiemy czytać sobie w myślach? Bo jedno mówisz, ale pomyśleć możesz coś zupełnie innego? Niby jest to jakiś wyznacznik, ale czemu nagle przestaliśmy sobie tak po prostu ufać i wszystko musimy sprawdzać? Rozumiem krytycyzm i empirię, ale... Może po prostu myśl jest cicha i nie wiadomo co ktoś myśli? Sprowadza się to trochę do braku możliwości sprawdzenia myśli, bo jak już mówiłem nie umiemy czytać naszych myśli nawzajem. Myśli często są prawdziwsze od zdań, bo sami na pewno widzicie, że czasem nawet bardziej myślicie to co chcecie niż to mówicie, bo presja społeczeństwa jest tak silna, że chcąc się utrzymać w nawiasie(jakby to co było w nawiasie było nie ważne)społeczeństwa musicie powiedzieć, coś co jest wbrew wam. Musicie konformizować. Wypadałoby już chyba użyć zwrotu "konkludując", albo "kończąc", tylko nie wiem za bardzo jak. To napiszę: Ia! Ia! Cthulu fthagn!