piątek, 2 września 2016

Wrażenia z otwartej bety Battlefield 1

Nie będzie tu nic o technikaliach, ani o samej rozgrywce. Więc o czym w takim razie? O grze jako takiej. Rozróżnienie między grą, a rozgrywką, jest jak między stojącym człowiekiem, a jego życiem rozumianym jako ciąg zdarzeń. Człowiek jest bytem, jego życie procesem, stąd można się odnieść, że będę mówił o bycie. W filozofii nauka o bycie to ontologia, trudne słowo.

Od czego by tu zacząć? Może od tego, że gra tej klasy osadzona w realiach Wielkiej Wojny, jest jak źdźbło siana w stogu igieł. Niezwykle rzadka. I gra jest naprawdę dobrze zrobiona. Przyjemny jest system biletów wojennych, za które wykupujemy jedną z kilku dostępnych wraz z przechodzeniem na kolejne poziomy, broni. Nawet fajnie działa to na immersję. To co jest według mnie złe, to pierwsza mapa i jak na razie jedyna dostępna mapa. Otóż jest to fragment pustyni Synaj, gdzie wcielamy się w rolę żołnierza albo brytyjskiego, albo jeszcze wtedy istniejącego Imperium Osmańskiego, które później stało się Turcją. Ta mapa bardzo służy dynamicznej rozgrywce, walce małych grup żołnierzy. Miałem po cichu nadzieję, że pierwszą mapą będzie Verdun, albo Somma, coś prostszego w designie, bardziej znanego. Oczywiście nie ma nic złego w rzucaniu światła na mniej znane fragmenty wojny, ale może lepiej wziąć się bezpieczniej, a lepiej do roboty. Ja przy mojej dość znikomej wiedzy historycznej widzę kilka wyjątkowo kłujących w oczy niedociągnięć. Nie chcę tutaj pluć jadem, ale chyba tego nie uniknę, bo liczyłem, że ta gra będzie fajnym nośnikiem sprawdzonej, merytorycznej wiedzy. I trochę tak jest, jak choćby w przypadku kawalerii. Karabinek kawaleryjski jest absolutnie poprawny, słyszałem gdzieś jakieś przekazy, że dało się go przeładować jedną ręką, jednak druga broń jaką jazda konno daje nam do dyspozycji czyli szabla jest niedociągnięta. Ponieważ w grze jest nam dawana do dyspozycji lekka szabla kawaleryjska wz. 1796, a podczas Wojny-która-miała-skończyć-wojny używany był miecz kawaleryjski(czasem nazywany ze względu na rękojeść i jednosieczność głowni szablą) wz. 1912, albo trochę wcześniejszy, bliźniaczo podobny, wz.1908. Nawet pod koniec wojny, kiedy istniały już pistolety maszynowe Bergmann MP18, jednak do końca wojny wyprodukowano ich jedynie 10 000, zamówionych 50 000. I używały go jedynie Państwa Centralne, czyli Osmanie, czy Niemcy, ale nie Brytyjczycy. Oczywiście jest szansa na zdobycie broni wroga, jednak ze względu na specyfikę amunicji, jaką było 9mm Parabellum, ciężko było używać zamiennie swojej, ponieważ brytyjska amunicja pistoletowa była o ponad 2mm szersza. Broń samopowtarzalna również jest zbyt hojnie jak na tamte czasy rozdawana. W armii brytyjskiej panowała doktryna celnego strzelania, zaś inne armie nie używały tej broni na szeroką skalę, gdyż była to po prostu stosunkowo nowa technologia. Więc armie nie zdążyłyby przestawić swoich żołnierzy na to uzbrojenie.

Chyba wolałbym stać po kolana w błocie w okopie pod Sommą, ale czuć znój i trud tamtych czasów zamiast bohaterskich czynów jakich dokonywałem w pojedynkę, albo małą grupą, jednocześnie wiedząc, że wszystko jest takie jak wtedy. Immersja byłaby pełniejsza, przynajmniej dla mnie. Z resztą Somma również mogłaby być spektakularna. Albo chociaż spektakularnie brutalna przez ogrom potyczek wręcz na łopatki o zaostrzonych krawędziach, pałki okopowe, noże, karabiny z bagnetami i pistolety. Może kampania będzie bardziej obfitować w tego typu scenariusze. Wtedy też bardziej skłaniałbym się zakupieniu tej gry, teraz mocno się waham.

https://www.facebook.com/Lord-Tytus-Mandarynka-449225425101644/
https://www.youtube.com/user/LordTytusMandarynka