wtorek, 17 lipca 2012

O otaczającym nas świecie.

Miała niby być o czymś innym, ale doszedłem do wniosku, że nie wiem, czy jestem w stanie podejść do tamtego tematu odpowiednio dorośle, bo nie chcę skończyć jak Wojewódzki, bo przecież samochód za 300tys, to jest fatalny koniec dla każdego człowieka. A tak naprawdę, to nie chcę być zaszufladkowany jako klaun i kretyn.

Tak się przyglądam naszemu "najlepszemu ze światów" i dochodzę do wniosku, że jeśli ten jest najlepszy, to ja wysiadam, bo coś tu jest wyraźnie nie ten tego. A może właśnie za bardzo "TEN TEGO(wiadomo co robi), mężczyźni się jakoś dziwnie ostatnio ubierają. Kiedyś widziałem dwie fajne laski idące przede mną, ale okazało się, że mają brody, tylko nie było wtedy w mieście żadnego objazdowego cyrku, a szkoda, za takie "okazy" dostałbym trochę. Ale będąc poważnym od kiedy płcie zamieniły się rolami społecznymi? Teraz homoseksualiści chcący "męskiej drugiej połówki", spokojnie mogą zostać hetero. Co mówiąc szczerze nie jest to najlepsza perspektywa, bo już nie wspominam o tym, że każdy z nich rozumie kobiety tysiąc razy lepiej, niż jakikolwiek "heteryk" zrozumie, ale to po za tym będzie też czysto liczbowo większa konkurencja. A tak po za tym, to źle się dzieje w państwie Duńskim(chciałbym, żeby to faktycznie chodziło o Danię), tą która rozciąga się między Odrą, a Bugiem, i między Bałtykiem, a Sudetami i Karpatami, wiecie o co mi chodzi? Dla co mniej domyślnych piszę. O, głód, ubóstwo, emigrację, korupcję i mobbing? Chyba tak się to nazywa...Chyba tyle. Dobra, zacznijmy od końca, bo tak lubię. Afera w PSLu, posłowie PiSu twierdzą, że było o tym publicznie wiadomo już przed euro, ale dla przeciętnego zjadacza informacji, stało się to wiadome dopiero teraz. Możliwym też jest, że Sawicki był zbyt popularny na tyle, że było o nim cicho, czyli pewno robił dobrą robotę, bo nasze media, też nie mówią o niczym dopóki dobrze to działa. Tak czy siak mógł być zbyt popularny i został delikatnie zmuszony, do odejścia, bo zagrażał pozycji aktualnego szefa partii, co mogłoby się skończyć swoistą "odwilżą" w tym dość zamkniętym światku. To go też nie do końca dotyczyło, ale uniósł się honorem i wziął całą odpowiedzialność za swoich mniej lub bardziej bezpośrednich podwładnych na siebie, postawa godna pochwały, ale może jeśli robił dobrą robotę, to premier nie powinien przyjmować jego rezygnacji. Choć, to może zmienić całą scenę polityczną w Polsce, bo PSL jest na tyle mała, że nikt się z nimi nie będzie za bardzo liczył, a jednocześnie, na tyle duzi, że wyrabiają tą przewagę konieczną do w miarę stabilnego rządzenia, a jak teraz będzie taka chryja to ludzie zapamiętają i może się to nie wyrobić w progu wyborczym, co spowoduje zupełnie inne układy i stosunki między partiami. Choć z drugiej strony do wyborów jeszcze czas całkiem spory, ze dwa lata, to ludzie zapomną. Dziwna sprawa z tym wszystkim. Co teraz? Korupcja, ona jest wszędzie, tylko u nas jest po prostu, w innych krajach ona mam białe rękawiczki, to przynajmniej tyle dobrze, że nasi nie maskują tego bardziej niż to przyzwoite, o ile można w tym wypadku mówić o jakiejś przyzwoitości, najgorsze jest to, że nie dziwię się temu zjawisku, bo jest całkowicie zrozumiałe, ktoś chce coś przepchnąć mimo pewnych niezgodności, a ktoś inny woli dobro swoje ponad społeczne. Instynkt samozachowawczy i nic więcej. Tylko oni nie biorą jednej rzeczy pod uwagę, że jeśli oni tak będą ciągle robić, to w końcu całe państwo pierdolnie i już nie będzie dobra społecznego, nad które możnaby własne przedkładać. Po za tym korupcja jest rozwiązaniem krótkofalowym, a one zawsze są skazane na porażkę. Po za tym to powoduje myślenie typu "bez kasy nic tu nie załatwię, jadę gdzieś gdzie jest lepiej"-emigrację, bo po co siedzieć tutaj, jak można wyjechać gdzieś gdzie cenią człowieka. Mam w rodzinie tokarza, tutaj zarabiał 1200 złotych, chyba już na rękę i mieszkał kątem u rodziny, wyjechał do Irlandii i mimo kryzysu nadal dobrze zarabia i kończy budować dom, ożenił się i ma synka. I znowu jest to zrozumiałe, nikt nie chce robić za bez cen, bo mu się to nie uśmiecha, po prostu. No, chyba, że są ludzie, którzy nie chcą z tych czy innych przyczyn wyjeżdżać, to dochodzimy wtedy do następnego problemu, biedy, bo jak tu zarobić coś jak wszystko trzeba załatwiać z kopertą w ręce, co totalnie blokuje możliwość rozwoju co biedniejszych z nas, bo najpierw trzeba mieć na ten nie do końca legalny wkład własny, a dopiero potem można ciągnąć zyski. Oczywiście trochę tą korupcję wyolbrzymiam, ale też często zamiast korupcji trzeba mieć po prostu znajomości "plecy", czy jak tam to zwał, dopóki nie zmienimy naszej mentalności to tak będzie. Choć z drugiej strony poprawność polityczna i strach przed posądzeniem o rasizm są równie straszne, bo w sytuacji, gdzie mamy trzech kandydatów na jedno miejsce w firmie i jest to Jan Kowalski, który jest najlepiej wykształcony z największymi kwalifikacjami i doświadczeniem na podobnym stanowisku, Marek Włóżmitu, o mniejszych kwalifikacjach, ale homoseksualista i Ubuntu M'famwe, o podobnych do marka kwalifikacjach, ale z czarnego lądu, jak myślicie kto dostanie tą robotę? Na pewno nie Jan. Choć, jeśli chcemy zwalczać rasizm, to nie powinniśmy tworzyć nadużywanych narzędzi zwalczania domniemanych szkód, a pracować nad zmianą postrzegania ludzi odmiennego koloru skóry i ich też trzeba kopnąć, żeby się rozwijali, a nie tylko grozili pozwaniem o rasizm w razie nie przyjęcia. Nawet papier toaletowy wie, że żeby żyć trzeba się rozwijać. A jak nie ma komu robić to jesteśmy głodni, bo nie dostał się do firmy przez brak pleców, albo został wygryziony przez kogoś o walorach specjalnych. A mnie mówiąc szczerze kij obchodzi jak ktoś wygląda, czy co robi w sypialni, liczy się wiedza i inteligencja. Tylko i wyłącznie. Niestety sporo ludzi woli iść na łatwiznę i szantażować pozwami o dyskryminację. Właśnie szantaż. Coś jak korupcja, ale pieniądze, czy inne korzyści płyną w drugą stronę. I znowu wszystko się sprowadza do ludzkiej mentalności. Dlaczego wolimy pójść na łatwiznę, skoro coś zdobyte w trudzie smakuje o wiele lepiej. Nie wiem, ja wolę się męczyć więc pewno zobaczycie mnie na kasie w Tesco, albo na chodniku, rzućcie coś czasem.

niedziela, 8 lipca 2012

Po EUROpejskie rozliczenia.

Z czym pytacie? Z historią, a z czym innym Polacy mogliby się rozliczać? Chyba nie z ZUSem, Fiskusem, albo Urzędem Skarbowym. Z tym jeszcze długo się nie rozliczymy, swoją drogą ostatnio gdzieś natrafiłem na cytat z Prachetta dokładnie nie pamiętam, tak czy siak chodziło mniej więcej o to, że któraś z nacji zamyka swoich polityków w więzieniach od razu po ich wybraniu, ponieważ bardzo ułatwia im to egzystencję, tylko kto wtedy rządzi? Czy są "anarcho-syndykalistyczną komuną"? Tylko po co wtedy wybierać polityków? Dobra, potrułem teraz czas przejść do innych rzeczy. Ostatnio media rozpisują się o nazwijmy to przedefiniowywaniem definicji patriotyzmu. Według nich przestaje to być pojęcie wiążące się tylko i wyłącznie z kolejnymi klęskami powstańców i martyrologią, ale zaczynamy pozbywać się naszych wszelakich kompleksów na tle "wyposażenia"(podtekst seksualny), gospodarki i stylu życia, przestajemy się czuć jak postkomunistyczny kraik na końcu świata, wracamy samopoczuciem narodowym może gdzieś w okolice Rzeczpospolitej Obojga Narodów, zanim zaczęło się wszystko psuć. Ale my to my i fajnie, że zaczynamy zdejmować tą dość niewygodną Gębę zadupia, a ile minie zanim reszta świata zobaczy, że znowu mamy śmieszny renesansowy kapelusz z piórem to chwila minie. Ostatnio szedłem koło Auditorium Maximum i ktoś mnie spytał po angielsku, gdzie tu można kupić wodę. Odpowiedziałem mu, że ma tu w okolicy trzy sklepy, i że i tak idę w tamtą stronę to go podprowadzę. Zapytał mnie skąd jestem i był bardzo zdziwiony gdy usłyszał, że jestem z Polski, bo przecież mało kto w tym kraju mówi po angielsku. Kij, że jest to język, którego spora część z młodych uczy się od wczesnej podstawówki, a ostatnio nawet i przedszkola. Był bardzo zdziwiony również tym, że uczę się tego języka od podstawówki. Ale dość już o mnie. Porozmawiajmy o Nas. Podobam się wam? A tak na serio, zanim na dobre przestaniemy czuć się gorsi "bo na zachodzie jest lepiej", to minie jeszcze wiele pokoleń, nawet jeśli to EURO coś odmieniło, to obcokrajowcom też wiele trzeba będzie czasu, zanim zaczną dopuszczać do siebie cokolwiek innego o nas niż stereotyp zamknięty w kawale "Dlaczego Rosjanie kradną w Niemczech dwa samochody? Bo wracają przez Polskę" I tu już nie tylko my jesteśmy straszni, ale i nasi wschodni sąsiedzi, którzy też nie są tacy straszni. Mieliśmy trochę zatargów między sobą, ale bywało też między nami dobrze i nie mam na myśli tylko tego przez co większość ma takie kompleksy na punkcie naszego narodowego wyposażenia, a mianowicie(wiem, że czekacie na to słowo) KOMUNY! Choć mówiąc szczerze nie mogę sobie przypomnieć niczego co by moją teorią potwierdzało, może to wina mojej pamięci, może systemu edukacji, a może faktycznie nigdy nie mieliśmy z Rosjanami dobrych stosunków od momentu rozejścia się dróg Trzech Braci. Ale z Niemcami miewaliśmy dobre stosunki, to i z Rosjanami powinniśmy takowe miewać. Tak czy siak nie mówię, że stereotypy są złe, bo sam się nimi kieruję, ale jednocześnie podchodzę do nich z dużym dystansem, bo znam stereotypy o Nas i wiem, że nie wszystkie są prawdziwe. Nie wiem czy słyszeliście/pamiętacie jak to do Australii trafił popularny w Polsce Drink: Spirytus Rektyfikowany. Wątpię, żeby ktokolwiek był w stanie ot, tak sobie popijać 98% procentowy alkohol. Z resztą do wszystkiego trzeba mieć dystans, bo inaczej traci się jakiś szerszy ogląd sytuacji i w ogóle jest kiepawo. Myślę, że sporo naszych polityków straciło do siebie dystans, nie tylko do siebie, do świata, do "wagi" własnego zajęcia. A może ja mam za niskie mniemanie o ich zajęciu. Z jednej strony wiem, że to dzięki nim to jeszcze się nie rozpadło, z drugiej nie wyglądają na przemęczających się. Może gdyby jeden z drugim czasem popatrzyli co jeden z drugim kabareciarze o nich mówią to wyszło bym im na zdrowie. Myślę, że ostatnio za mało śmiejemy się z siebie. Co do tego co mówili wszystkim znani panowie w radiu odnośnie dziewczyn z Ukrainy zarabiających u nas jako sprzątające, to mam dwie kwestie, dopóki nie mówił o gwałcie to by przeszło, tu już według mnie przeciągnął strunę zabawy stereotypem "Polaczka", bo żaden z tych obśmiewanych przez nich "Polaczków" nie posunąłby się do posunięcia żadnej z tych dziewczyn, możliwe, że poniżali by je słownie, ale trzeba wziąć pod uwagę, że nam brak odwagi, my czujemy się silni w grupach, jak każdy. Tylko nieliczni są pewni siebie nawet bez niczyjego wsparcia. A jak jest ze mną? Nie wiem, czasem dobrze się czuję w samotności, a czasem jestem człowiekiem, który potrzebuje innych ludzi, żeby im udowodnić, że ich nie potrzebuje. Jak to ładnie napisał kiedyś Prachett.