niedziela, 8 lipca 2012

Po EUROpejskie rozliczenia.

Z czym pytacie? Z historią, a z czym innym Polacy mogliby się rozliczać? Chyba nie z ZUSem, Fiskusem, albo Urzędem Skarbowym. Z tym jeszcze długo się nie rozliczymy, swoją drogą ostatnio gdzieś natrafiłem na cytat z Prachetta dokładnie nie pamiętam, tak czy siak chodziło mniej więcej o to, że któraś z nacji zamyka swoich polityków w więzieniach od razu po ich wybraniu, ponieważ bardzo ułatwia im to egzystencję, tylko kto wtedy rządzi? Czy są "anarcho-syndykalistyczną komuną"? Tylko po co wtedy wybierać polityków? Dobra, potrułem teraz czas przejść do innych rzeczy. Ostatnio media rozpisują się o nazwijmy to przedefiniowywaniem definicji patriotyzmu. Według nich przestaje to być pojęcie wiążące się tylko i wyłącznie z kolejnymi klęskami powstańców i martyrologią, ale zaczynamy pozbywać się naszych wszelakich kompleksów na tle "wyposażenia"(podtekst seksualny), gospodarki i stylu życia, przestajemy się czuć jak postkomunistyczny kraik na końcu świata, wracamy samopoczuciem narodowym może gdzieś w okolice Rzeczpospolitej Obojga Narodów, zanim zaczęło się wszystko psuć. Ale my to my i fajnie, że zaczynamy zdejmować tą dość niewygodną Gębę zadupia, a ile minie zanim reszta świata zobaczy, że znowu mamy śmieszny renesansowy kapelusz z piórem to chwila minie. Ostatnio szedłem koło Auditorium Maximum i ktoś mnie spytał po angielsku, gdzie tu można kupić wodę. Odpowiedziałem mu, że ma tu w okolicy trzy sklepy, i że i tak idę w tamtą stronę to go podprowadzę. Zapytał mnie skąd jestem i był bardzo zdziwiony gdy usłyszał, że jestem z Polski, bo przecież mało kto w tym kraju mówi po angielsku. Kij, że jest to język, którego spora część z młodych uczy się od wczesnej podstawówki, a ostatnio nawet i przedszkola. Był bardzo zdziwiony również tym, że uczę się tego języka od podstawówki. Ale dość już o mnie. Porozmawiajmy o Nas. Podobam się wam? A tak na serio, zanim na dobre przestaniemy czuć się gorsi "bo na zachodzie jest lepiej", to minie jeszcze wiele pokoleń, nawet jeśli to EURO coś odmieniło, to obcokrajowcom też wiele trzeba będzie czasu, zanim zaczną dopuszczać do siebie cokolwiek innego o nas niż stereotyp zamknięty w kawale "Dlaczego Rosjanie kradną w Niemczech dwa samochody? Bo wracają przez Polskę" I tu już nie tylko my jesteśmy straszni, ale i nasi wschodni sąsiedzi, którzy też nie są tacy straszni. Mieliśmy trochę zatargów między sobą, ale bywało też między nami dobrze i nie mam na myśli tylko tego przez co większość ma takie kompleksy na punkcie naszego narodowego wyposażenia, a mianowicie(wiem, że czekacie na to słowo) KOMUNY! Choć mówiąc szczerze nie mogę sobie przypomnieć niczego co by moją teorią potwierdzało, może to wina mojej pamięci, może systemu edukacji, a może faktycznie nigdy nie mieliśmy z Rosjanami dobrych stosunków od momentu rozejścia się dróg Trzech Braci. Ale z Niemcami miewaliśmy dobre stosunki, to i z Rosjanami powinniśmy takowe miewać. Tak czy siak nie mówię, że stereotypy są złe, bo sam się nimi kieruję, ale jednocześnie podchodzę do nich z dużym dystansem, bo znam stereotypy o Nas i wiem, że nie wszystkie są prawdziwe. Nie wiem czy słyszeliście/pamiętacie jak to do Australii trafił popularny w Polsce Drink: Spirytus Rektyfikowany. Wątpię, żeby ktokolwiek był w stanie ot, tak sobie popijać 98% procentowy alkohol. Z resztą do wszystkiego trzeba mieć dystans, bo inaczej traci się jakiś szerszy ogląd sytuacji i w ogóle jest kiepawo. Myślę, że sporo naszych polityków straciło do siebie dystans, nie tylko do siebie, do świata, do "wagi" własnego zajęcia. A może ja mam za niskie mniemanie o ich zajęciu. Z jednej strony wiem, że to dzięki nim to jeszcze się nie rozpadło, z drugiej nie wyglądają na przemęczających się. Może gdyby jeden z drugim czasem popatrzyli co jeden z drugim kabareciarze o nich mówią to wyszło bym im na zdrowie. Myślę, że ostatnio za mało śmiejemy się z siebie. Co do tego co mówili wszystkim znani panowie w radiu odnośnie dziewczyn z Ukrainy zarabiających u nas jako sprzątające, to mam dwie kwestie, dopóki nie mówił o gwałcie to by przeszło, tu już według mnie przeciągnął strunę zabawy stereotypem "Polaczka", bo żaden z tych obśmiewanych przez nich "Polaczków" nie posunąłby się do posunięcia żadnej z tych dziewczyn, możliwe, że poniżali by je słownie, ale trzeba wziąć pod uwagę, że nam brak odwagi, my czujemy się silni w grupach, jak każdy. Tylko nieliczni są pewni siebie nawet bez niczyjego wsparcia. A jak jest ze mną? Nie wiem, czasem dobrze się czuję w samotności, a czasem jestem człowiekiem, który potrzebuje innych ludzi, żeby im udowodnić, że ich nie potrzebuje. Jak to ładnie napisał kiedyś Prachett.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz