poniedziałek, 25 stycznia 2016

Pisany vlog numer któryś z kolei.

Znów podziało się wiele w moim życiu kilka rzeczy, które niby nic nie znaczy, a jednak czuję że wywarły na mnie wpływ. Pierwszą z nich jest pogawędka ze starszą Panią na przystanku, czekając na coś co zabierze do cywilizacji. Rozmowa absolutnie nie toczyła się na jakieś niezwykłe tematy. Ot, pogoda, staż mieszkania na wsi, Pani opowiadała na o swoich wnukach i synu. Mój środek lokomocji pojawił się pierwszy na przystanku, więc pożegnałem się z Panią, ona mi zaś odparła, że było jej niezmiernie miło i teraz rzadko spotyka się młodego człowiek, który ma siłę i chęć ot tak pogawędzić stojąc na przystanku. A przecież to nie było wiele.
Wokalistka zespołu "The Dresden Dolls", Amanda Palmer pracowała kiedyś jako mim i wyjątkową wartość mają dla niej od tamtego czasu losowe akty bliskości i miłego zachowania(aż chce się napisać miłości, tłumacząc angielskie "kindness") między nią i kiedyś przechodniami, a aktualnie fanami na koncertach. Zaczęło się to wręczeniem jej przez fana przed koncertem biletu dziesięciodolarowego z jednoczesnym wyznaniem, że wypalił jej płytę od kolegi, ale nie chciał się dokładać korporacji, a tylko jej. Jest to przytoczone przeze mnie w bardzo wielkim skrócie, pełna wersja jest jej przemówieniem na TEDzie pod tytułem: "The Art of asking", jest dostępny również z polskimi napisami.
Byłem na dniach na MeetYt4 w Krakowie. Niby jest to coś podobnego, a jednak zasadniczo odmiennego. Aż chce się przywołać teorię poznania Immanuela Kanta, który twierdził, iż człowiek poznaje przedmioty zmysłami, zaś w jego umyśle tkwią wyobrażenia o rzeczach, te zaś mogą być bardzo różne od poznawanego fenomenu. Ponieważ liczyłem na to, że uda mi się poznać ludzi, których oglądam, którym poświęcam czas, bo zdali mi się być fajnymi ludźmi i mając możliwość, chciałbym zobaczyć, czy ten ideał sięgnie bruku, czy jednak pozostanie w chmurach. Dakannowi udało się uchronić ten fortepian od roztrzaskania się o grunt. Ale on zawsze był wyjątkowo szczery w swoim byciu przed publicznością. Zawsze był dość mocno ironiczny i szczery, czy mówiąc ładniej sardoniczny więc nie wiele było do obrony, bo skoro dał się poznać w internecie jako taki ironista, gdzie o wiele dokładniej można pilnować wizerunku, to czemu w prawdziwym życiu miałby być inny? Chciałem napisać lepszy, ale tak właściwie co jest złego w jego jestestwie? Spotkałem również Macieja Dąbrowskiego, czyli popularnego "Człowieka Wargę", z kanału "Z Dupy", z nim niestety zamieniłem jedynie kilka słów na temat muzyki Iron Maiden, bo byłem w bluzie tegoż zespołu, jego stoisko było tak obstawione, że to był jedyny czas jaki mi poświęcił, po za kilkoma sekundami na wspólne zdjęcie, które gdzieś spoczywa w pamięci telefonu, jednak nie na tym mi zależało, a właśnie na poznaniu człowieka, na oglądaniu filmów którego spędzam czas. I tak mogę się czuć wyróżniony, ponieważ w ogóle zamienił ze mną kilka słów. Spotkałem jeszcze Kolegę Ignacego, od którego wziąłem autograf i liczyłem na choćby chwilę rozmowy, ale obsiadł go tłum i nie było jak. Tak właściwie to tyle. Może jeszcze trochę myśli o sławie, ale one już wszystkie są zawarte w notce o sławie, notka pod tytułem:"Problemy sławy w dobie cyfryzacji". Miało być pięknie-ładnie, a wyszło nic szczególnego. Mogło być gorzej, ale Dakann uratował dzień. Ostatnią małą sprawą o wielkim wpływie jest zwyczajne pudełko suchych pasteli, które dała mi moja dziewczyna. Zrobiłem tym jedynie kilka wyjątkowo małych i miernych rysunków, jednak mimo ich mierności wyglądają całkiem przyjemnie dla oka. Chciałbym więcej nimi rysować, ale trochę nie mam czasu. To znowu nie są jakieś niesamowite rzeczy, ale kiedy człowiek zacznie znajdować wartość w nawet takich drobiazgach jego życie mocno się odmienia. A przynajmniej moje się odmieniło.

https://www.facebook.com/Lord-Tytus-Mandarynka-449225425101644/