poniedziałek, 21 grudnia 2015

O Polakach

Ostatnio bardzo dużo myślę o tym kim jest Polak... Może precyzyjniej, jakie cechy charakteru są przypisane do bycia Polakiem. Czy są takie w ogóle? Otóż dla mnie są, a konkretniej jest jedna. Jest to wieczna kontestacja wszystkiego. Kontestacja, czyli nie zgadzanie się ze wszystkim. Nie zgadzanie się z rzeczami, które zaistniają w Świecie. Zawsze komuś coś się nie podoba. Zawsze ktoś coś chce oprotestować. I ma to jak zawsze dobre i złe strony. A może raczej można to wykorzystać w dobrych i złych celach. Czyli dla konstruktywnej, lub nie konstruktywnej krytyki. Tu powinienem odesłać was do tego co napisałem o krytyce. Ale tak czy tak muszę to przytoczyć jako dalszy ciąg wywodu.
Konstruktywną jest krytyka, która punktuje słabości i pokazuje sposoby naprawy. A przynajmniej próbuje ich szukać. Niekonstruktywną jest taka, która tylko poszukuje każdego słabego punktu i jak tonący brzytwy się go chwyta, żeby tylko skrytykować.
Ważna jest również forma w jakiej jest to wygłaszane.
Pisałem już o tym w tekście o hejcie i mowie nienawiści, ale znów wyjdę wam naprzeciw i po krótce przypomnę. Hejt jest opartą na niepełnych przesłankach krytyką. Mową nienawiści jest tylko formą wyrażnienia hejtu. Więc można to wyrazić jako hejt, można to również wyrazić w jakiś spokojny, kulturalny sposób. Hejt i mowa nienawiści są rozdzielna ponieważ można hejtować nie posługując się mową nienawiści. Wtedy objawia się to jako zakrzyczenie rozmówcy. Nie dopuszczenie go do możliwości wyjaśnienia i doprecyzowania. Z drugiej strony oczywiście rozmówce po usłyszeniu takiego hejtu nie zawsze ma na to ochotę.
Wydaje mi się, że przynajmniej część Polaków jest aktualnie w takim stanie, że pod pretekstem przedstawiania "prawdy objawionej", której akurat zdarzyło się pokrywać z poglądami danego głoszącego swoje poglądy człowieka, przekrzykuje rozmówcę, bo poglądy głoszącego są słabo podparte. Ludzie nie szanują wiedzy. Nie szanują również tych, którzy chcą wiedzę przekazać. Wiem, że to pusty frazes, który ładnie brzmi, ale często odnoszę wrażenie, że rozmówca w ostatniej chwili gryzie się w język, bo jeszcze przez przypadek powie coś mądrego. I trzeba będzie dalej mówić mądre rzeczy, bo tak nie ładnie spadać z poziomem dyskusji. Nie wiem, czym jest wywołane właśnie to dyskredytowanie wiedzy, ale to też nie jest kluczową sprawą. Kluczową sprawą jest przywrócenie wiedzy należnego jej szacunku, ponieważ jeśli nie będziemy szanować wiedzy, to świat straci jakiekolwiek podstawy i oparcie dla swojej obecnej formy. A jeśli obecna jego forma upadnie zacznie się regres w myślenie religijne i magiczne, brak zrozumienia dla otaczających nas przedmiotów i naiwność wobec wszystkich z zewnątrz. Można to zagadnienie powiązać z dumą narodową, o której Artur Schopenhauer powiedział, że jest pusta i stanowi wypełniacz dla ludzi nie stanowiących sobą niczego. I rozumiana jako duma z poprzednich pokoleń faktycznie jest czymś takim, zaś odwrócenie tej sytuacji, czyli próba dorównania wzorcom już stanowi motor napędowy dla działań aktualnych i przyszłych pokoleń. To wszystko co piszę, piszę żeby dorównać moim dwóm niedoścignionym wzorom jakimi są Zbigniew Herbert i Witold Gombrowicz. Herberta uwielbiam za jego autoironiczność i niesamowitą wiedzę na każdy nawet drobny temat. Zaś Gombrowicz miał niesamowity zmysł obserwacji ludzi i zauważania układów istniejących pomiędzy jednostkami, a po za tym za właśnie jego mocno krytyczne, sprowadzające na ziemię oko. Nie można być bezkrytycznym wobec siebie, ponieważ to powoduje stagnację. Gombrowicz w jednym z wpisów w swoim dzienniku pisał, że z jednej strony gorąco pochwala socjalizm za jego wspieranie wszystkich ludzi, z drugiej zauważa jak bardzo destrukcyjna może być taka pomoc, ponieważ pisał nawet, że jest to "wspólna bieda". Wszystko dla wszystkich na równym poziomie odbiera ludziom chęć dalszego rozwoju, bo i tak przeżyją, i tak mają to co im potrzebne. Ale rozwój opiera się nie tylko na tym co potrzebne. Czy potrzebne nam są fugi Bacha? Czy umarlibyśmy z głodu bez wiedzy, że to Ziemia krąży wokół Słońca? Nie, absolutnie dobrze poradzilibyśmy sobie z życiem na najprostszym poziomie bez tych rzeczy, ale właśnie chęć rozwoju, która jednocześnie spotyka się z gratyfikacją powodują rozwój i dają nam to wszystko czym potem możemy się zachwycać. Albert Einstein powiedział, że wyobraźnia bez wiedzy może tworzyć rzeczy idealne, wiedza bez wyobraźni co najwyżej doskonałe. Ludzie stali się zbyt zasadniczy, zbyt pałający obiektywizmu i jednej pewnej opinii na dany temat, a jeśli coś jest pewne to jak o tym dyskutować, skoro tak jest i już? Tylko, że skoro są dwie, albo i więcej wersji tego samego zdarzenia, to może nie są te relacje tak bardzo obiektywne jak byśmy chcieli w to wierzyć, że są?