wtorek, 30 kwietnia 2013

Trochę losowości o ostatnich wydarzeniach

Te ostatnie wydarzenia to moja bytność na głośnej wystawie jaką jest "Human body exhibition", a druga to równie głośny, a nawet biorąc pod uwagę stronę audio filmik nakręcony po testach gimnazjalnych. Zacznę chyba od wystawy, mimo, że chronologicznie była później. W sobotę(26 IV) ostatnią byłem tam. I nie do końca rozumiem o co cały ten szum. Z tego co słyszałem to poddaje się w wątpliwość legalność pozyskania tych ciał i aspekt etyczny wystawy. Co do pierwszego to się nie wypowiem, bo póki nie postawi się mu zarzutów to przyjmujemy, że jest niewinny. A co do etyki to to przecież są preparaty biologiczne. Tyle. Jak to powiedziałem, to usłyszałem, że jestem znieczulony. Ale co innego to niby ma być? Wystawa ma promować też zdrowie. Płuca z rakiem są mocne. Koło nich stoi pudełko z pleksy na papierosy, kilka paczek tam było. Główne motto wystawy, którego nie przytoczę, bo moja pamięć jest zawodna odnosi się do azjatyckiego, albo i wręcz japońskiego "Twoje ciało, Twoją świątynią" I jak dla mnie jakoś spełnia tę rolę. Mogła walnąć po moralności sala z płodami, w różnych stadiach rozwoju. Tu zasadnym wydaje mi się pytanie o sposób pozyskania eksponatów, bo były takie najpóźniejsze to chyba z 10 tygodnia ciąży. O ile dobrze pamiętam, ale głowy za to nie daję. Mówiąc szczerze kiedy wchodziłem do pierwszej sali myślałem, że tych ciał będzie cała masa... Były ze cztery. Takie kompletne. Jedno w pozycji biegnącej z piłką do rugby, jedno lecące do odbicia piłki siatkowej, do tego "Dyskobol" i facet chyba po imprezie, siedzi, nogi szeroko, pochylony. Dla niepoznaki siedział przed globusem, albo stołem. Dla mnie skojarzenie jedno. Kackupa. A nigdy tego nie doświadczyłem i raczej już mi się nie uda. Moja wiedza o tym zajwisku pochodzi jedynie z opowiadań... Teraz pewno nasunęło się wam pytanie co to za środowisko, w którym o czymś takim się w ogóle mówi. Cóż... Normalne. Jedni mówią jak bardzo byli najebani, a inni jak im dobrze po wyjściu z łazienki dnia następnego. Dobra, znowu robię jakieś dygresje, wracamy do głównego nurtu. Do Mainstreamu. Dla pełnego oglądu sprawy macie tu to o czym będę pisał:
http://www.youtube.com/watch?v=wNBc8xIht-U. Niby wstawiłem link, z hiperłączem, ale podgląd nie wyświetla. Chodzi oczywiście o filmik po testach gimnazjalnych. Z poufnych źródeł wiem, że to z Mielca są gimnazjaliści. I jako komentarz, a raczej jego bazę pozwolę sobie zacytować Gustava Le Bona "Psychologię tłumów" :Kojarzenie rzeczy zupełnie niepodobnych, połączonych tylko pozornymi więzami i natychmiastowe uogólnianie poszczególnych wypadków - oto, co charakteryzuje rozumowanie tłumów." Ale żeby nie być zbytnim optymistą, że to tylko manipulacja, to w 2011 roku 131tys. osób w niestety dość szerokim przedziale wiekowym 15-64 miało szeroko pojęte problemy z uczeniem się. Te dane są z GUSu. Więc raczej nie kłamią za bardzo. Za bardzo, bo nie przebadali całej populacji kraju w tym przedziale. Tylko pewno tysiąc, półtora tysiąca osób. Ale jeśli przebadali tyle, to może "trafiły" im się takie jednostki, jak czekoladki, czy mieszane cukierki. Wpadali na same niedobre. Choć przy takiej próbie wedle znanych mi prawideł socjologii, a może soc YOLO gii powinny się te wszystkie zmienne i wpływy wziąć za rączki i pomknąć do zera. Czyli naprawdę jest tak fatalnie? Nie chce mi się wierzyć. Wiem, jak to za brzmi, ale "za moich czasów", to szkoła nie była tragiczna, a już chodziłem do gimnazjów. I pisałem test gimnazjalny i w ogóle. Wiem, że są ciągłe zmiany w podstawie programowej i coraz silniejsze "nakierowanie na testy", ale nie mogło się tak zepsuć, tak szybko. Po prostu wierzyć się nie chce. Ale też myślę sobie, że oddolnie jest ku temu podstawa, bo młodzież nie ma zapału do nauki... I ja mam 20 lat? Brzmię jak przynajmniej 50. Ale myślę sobie, że z pewną dozą prawdopodobieństwa mogę powiedzieć o "kulcie niewiedzy", wśród młodszych ode mnie. Nie jest on powszechny, ale jednak jest silny. Zaznaczam również, że to teoria niczym nie poparta. A może raczej nie jest to "kult niewiedzy", tylko "kult siły". Pierwotnienie mikrostruktur? Czyli powrót do Spencerowskiego społeczeństwa militarnego? Nie jestem uprawniony do formułowania hipotez, anie wniosków, bo nie mam danych. Mówię jak mi się wydaje, a wydaje mi się, że nie jest tragicznie, ale będzie, bo nikt nic z tym nie zrobi, ponieważ jak powiedział bodajże Mikołaj I Romanow, "głupim narodem łatwiej rządzić". I tym jakże rozbudowanym zdaniem kończę na dziś.