wtorek, 21 lipca 2015

O samodzielnym myśleniu.

Tyle się słyszy i myśleniu samodzielnym, o nie zawierzaniu swojego życia autorytetom. A z drugiej strony co chwila widzimy ludzie, którzy są nam stawiani za wzór.Problem jest dla mnie o tyle poważny logicznie, że jak dla mnie nie jest możliwym myśleć całkowicie autonomicznie. Bo zanim zdamy sobie sprawę z tego, że może fajnie byłoby tak robić to nasze myślenie i tak będzie skażone myśleniem naszych rodziców i każdego kogo uważamy za wzór do naśladowania. Bardziej możliwym wydaje mi się zdanie sobie sprawy z tego, że nasze myślenie jako jednostki jest fenomenalną, czy też fenomenologiczną syntezą wszystkiego co świadomie, lub nieświadomie uważamy za ważne. Z drugiej strony mamy myślenie oparte na schemacie: "Wszystko już było. Nikt nie wymyśli nic więcej. Po co się wysilać próbując." A no właśnie dlatego, że te syntezy są jedyne w swoim rodzaju. Są fenomenami. Często nie są one jakoś bardzo odkrywcze, ale mogą tej odkrywczości nabrać. Mogę również same w sobie nie być niczym niezwykłym, ale mogą kogoś natchnąć do bycia wielkim.
Cała filozofia wydaje nam się nie być niczym odkrywczym, a jednak o tym czego dokonał Kant publikując swoje prace mówi się jako o "przewrocie Kopernikańskim", czymś porównywalnym ze sformułowaniem teorii heliocentrycznej. A Kant dokonał tylko syntezy angielskiego empiryzmu i francuskiego racjonalizmu. A teraz dla nas jest oczywistym, że dla zrozumienia zjawiska i poznania go ważne jest za równo poznanie przez doświadczenie jak i tych doświadczeń racjonalna analiza. Niby nic wielkiego, ale niesamowicie rozszerzyło horyzonty myślowe i umożliwiło powstanie kolejnych bazujących już na jego odkryciach systemów, czy też opracowań filozoficznych. Samodzielne myślenie... Ostatnio moja mama wspominała przy rozmowie ze znajomą jak to było kiedy było pierwsze w gimnazjum organizacyjne zebranie. Trzeba było zadeklarować, czy dziecko-nie-dziecko będzie, czy też nie będzie chodzić na religię. I moja rodzicielka jako jedyna wróciła z tą kartką niepodpisaną na zebraniu, bo chciała ze mną przedyskutować, czy chcę chodzić na te lekcje.
Z tego widać, że bardzo ważnym wydaje się być pogranicze woli i myślenia. Szanowanie cudzych myśli, póki nie godzą one w nas bezpośrednio, albo nie są krzywdzące dla jakiejś konkretnej osoby. Jeśli nie uszanujemy cudzej woli myślenia, poniekąd ją ograniczamy. A już Immanuel Kant powiedział, że: "Zawsze działaj podług takiej maksymy, wobec której chciałbyś aby stała się powszechnie obowiązującym prawem". Powszechnie obowiązującym, czyli oddziałującym na wszystkich. Z Tobą włącznie. Według Kanta jest również niezmiernie ważnym to, że to co jest złym uczynkiem, jest nim zawsze, nie ważne jakie są okoliczności jego dokonania. Jest to trochę wbrew jego fenomenologii, ale jednocześnie jest bardzo słusznym moralnie i etycznie ponieważ zamyka to możliwość robienia absolutnie wszystkiego: "bo ja jestem jeden jedyny w takiej sytuacji". Jest tak jak mówisz, ale jednocześnie jest bardzo wielu ludzi w podobnych sytuacjach. Są w na tyle podobnych sytuacjach, że można postawić między nimi, a Tobą znak podobieństwa. I jednak bardzo często ludzie nie naginają prawa, ani własnej godności aby sobie z tą sytuacją poradzić.
Strasznie tu moralizuję i odbiegam od tematu. W ogóle to nie powinienem był pisać "bardzo często", bo to jest takie określenie - wytrych. Niby coś określa, ale właściwie to stanowi tylko podkładkę dla moralizatora. Choć samo moralizowanie wydaje mi się być w obecnych czasach ważnym. Tylko nie moralizowanie na zasadzie "bądź dobrym", a "bądź pełnym". Odnoszę od jakiegoś czasu wrażenie, że coś takiego się podziało w ostatnich latach co odebrało jakiejś części ludzi siłę i wolę działania. Tylko jeśli człowiek ma w sobie wolę działania to będzie myślał samodzielnie, albo raczej samodzielnie syntezował wcześniej poznane fenomeny.

https://www.facebook.com/pages/LordTytusMandarynka/449225425101644

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz