sobota, 15 października 2016

Moje wrażenia po seansie "Osobliwego domu Pani Peregrine". - X-meni w Narnii

Byłem dziś w kinie na seansie nowego filmu Tima Burtona pod powyższym tytułem. O filmie przed wejściem na salę słyszałem, że jest przeciętny, lub mierny, jednak nie przejmowałem się tym, ponieważ uwielbiam filmy tego reżysera. Nie wdając się zbytnio w fabułę myślę, że podtytuł tej notki jest wystarczającym jej opisem. Nie na tym chcę się z resztą skupić. Chcę raczej przedstawić tutaj swoją interpretację tego filmu. Otóż wydaje mi się, iż ta ekranizacja została ujęta w taki sposób, aby podkreślić, że nawet ten jeden puzel, który nie chce za żadną cenę pasować do reszty układanki mimo, że jest ostatnim potrzebnym do dopełnienia obrazka. Jest to swego rodzaju apoteoza odszczepieństwa, wciąż jednak w formie ładnej baśni o walce dobra ze złem. Bo bycie tym jednym, który do niczego nie pasuje daje wiele możliwości, wszystko zależy od tego jak się to wykorzysta.
Mogę powiedzieć na swoim przykładzie, bo nigdy nie czułem, że gdzieś całkowicie pasuję, zawsze się czułem gdzieś z boku, z resztą wciąż tak jest. I czasem dopadają mnie myśli, że po co na tym Świecie(ponoć najlepszym ze wszystkich #Wolter) ktoś taki jak ja, który nie posiada zbyt wielu czysto praktycznych zdolności i raczej zmieni się to bardzo w toku życia. Ten film pokazuje, że każdy ma gdzieś swoją niszę i miejsce, w którym się spełni. I jak zawsze, że współpraca międzyludzka jest korzystna. Więc, jest dla nas nadzieja. Trzeba tylko znaleźć swoją pętlę.

https://www.facebook.com/Lord-Tytus-Mandarynka-449225425101644/
https://www.youtube.com/user/LordTytusMandarynka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz