niedziela, 20 września 2015

O nienawiści w internecie.

Ostatnio głośnym tematem stał się hejt w internecie i mowa nienawiści. Niestety jak przy każdej dyskusji toczącej się w internecie nie ma jasno zdefiniowanych pojęć, ani niczego na czym można by bazować w debacie, przez co cała sprawa przypomina dyskusję na imprezie. A to nie jest właściwie, bo nie posuwa świata dalej. Ta notka będzie w podzielona na trzy części.
a) czym jest hejt i mowa nienawiści
b) co się o tych zjawiskach mówi
c) jak się przed nią bronić

Hejt i mowa nienawiści są dwoma różnymi zjawiskami. Ponieważ hejt jest niekonstruktywną, opartą na niepełnych przesłankach krytyką. Muszę was tutaj, moi drodzy Czytelnicy odesłać do mojej notki o krytyce. Mowa nienawiści jest częścią hejtu jak dla mnie, ponieważ bez jej wkładu hejt nie będzie w pełni mocy. Innymi słowy mowa nienawiści jest tym co konstytuuje hejt jako hejt. Bez niej będzie tylko nie trafioną próbą wytknięcia błędu. Zaś mowa nienawiści jest w moim rozumieniu po prostu używaniem wulgaryzmów i inwektyw wobec rozmówcy w celu obniżenia jego poczucia własnej wartości i wykazania swojej nad nim wyższości przez zepchnięcie go do obrony już nawet nie w debacie, a w obrzucaniu się błotem. Artur Schopenhauer napisał książkę pod tytułem "Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów", w niej zawarł po pierwsze trochę sposobów obrony przed podchodami w rozmowie, a po drugie wyróżnił trzy typy argumentów. Pierwszą grupą są ad rem, czyli odnoszące się bezpośrednio do przedmiotu dyskusji. Za przykład mogą tu posłużyć inżynierowie spierający się, o to jakich śrub lepiej użyć w projekcie urządzenia. Drugą są argumenty ad hominem, one tyczą się cech ludzkich i ludzi ogólnie. Nie są to według gdańskiego filozofa argumenty najwyższych lotów, ale nadal złe nie są. Najgorszą grupą według niego są argumenty ad personam, czyli własnoustne zmieszanie przeciwnika w błotem. Są to argumenty używane tylko wtedy, kiedy rozmówca nie ma innych argumentów. Mowa nienawiści to właśnie są argumenty ad personam, bez żadnej wartości merytorycznej.
Przejdźmy teraz do tego co się o tym mówi. Ta część sprowokowała mnie do napisania tej notki. Otóż mówi się o tym bez jasnego zdefiniowanie co jest czym, czym różni się jedno od drugiego. Stąd przekaz jest niepełny, widzimy coś, ale nie przemyśleliśmy co chcemy z tym zrobić. Dobrze jest sygnalizować istnienie złych rzeczy, ale etyka odeszła już od Sokratejskiego wywodzenia zła z niewiedzy, czyli twierdzenia, że ludzie jeśli będą wiedzieć, że robienie czegoś jest złe, to nie będą tego robić. To niestety nie jest takie proste. Ludzie postępują bardzo różnie w zależności od własnych upodobań. Dominuje myśl konsekwencjalistyczna. A myślenie Sokratesa było związane z deontologią, czyli nurtem rozważającym nie konsekwencje działania, ale je jako takie. Innymi słowy deontologia patrzy, czy ktokolwiek cierpi na dokonanym przez nas czynie, jeśli tak, to nie jest on wart dokonania. Problem z deontologią jest taki według mnie, że wymaga wyraźniejszego, ostrzejszego spojrzenia na świat, a także empatii. Empatia wydaje się być kluczową jeśli chodzi o tę sprawę. Pozwolę sobie na delikatną dygresję, Ci z was, którzy mnie regularnie czytają mogą zauważyć pewną sprzeczność, czy niezgodność mojego podejścia do konsekwencji i tego, że człowiek powinien być w stanie przyjąć konsekwencje swoich czynów, co niby umożliwia jako konsekwencję branie na siebie w ostateczności nawet, życia czy zdrowia innych ludzi, ale nie. Ponieważ człowiek jest pojedynczy i nie ma prawa wpływać na innego bez jego zgody i woli.
Teraz przejdźmy do ostatniej już części. Próby odpowiedzi na pytanie jak się przed tym bronić? Zdaję sobie sprawę, że łatwo jest powiedzieć "nie przejmuj się tym, nie ma czym się zajmować", czy mówić o tym na setki innych sposobów, ale wywrze to jedynie częściowy efekt. Bo to od czego właściwie powinniśmy zacząć, to albo dokonać niemożliwego i nie tyle odgórnie narzucić, co każdy sam w sobie powinien wykształcić nie odpowiadanie na takie komentarze. Bo bodziec nie wywołujący reakcji nie jest właściwym do powtarzania, a to zakończyłoby łańcuszek hejtu. Myślę, że musimy pójść trudną drogą i zacząć pokazywać sposoby jak sobie z takimi komentarzami radzić. Jak radzić sobie z mową nienawiści i hejtem. Nie jest to łatwe, ale jest to jedyne co możemy zrobić. Zanikają pozytywne wzorce moralne. Wszystkie wzorce są czysto intelektualne, ironiczne, sarkastyczne. Jeśli wprowadzamy do dyskusji takie figury musimy się liczyć z tym, że przenikną one do sfery moralności. Czemu w drugą stronę tak nie jest i Sokrates nie ma racji? Nie wiem. Po takim wstępie rzucę na koniec czymś co wpadło mi do głowy oglądając film na ten temat autorstwa Włodka Markowicza. Ma rację mówiąc w nim, że internet daje nienawistnikowi anonimowość, ale z drugiej strony osoba nienawidzona również jest absolutnie anonimowa. Czym się więc przejmować? Może to komuś pomoże. Mam taką nadzieję.

https://www.facebook.com/pages/LordTytusMandarynka/449225425101644

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz