sobota, 19 września 2015

Obrona blogera

Tytusie lordzie Mandarynko,
jesteś oskarżony o zbrodnię największej wagi. O bycie prostytutką tego szczególnego typu, który zamiast kupczyć własnym ciałem, handluje czasem swoim i innych zamieszczając w sieci wpisy na blogu! Co oskarżony ma na swoją obronę?

Przyznaję się do bycia blogerem. Nie szukam uniewinnienia, ale jedynie możliwie łagodnego wyroku. Proszę o niego ze względu na bycie szczerym wobec zebranych, a jednocześnie konsekwentnym wobec samego siebie, co poczytuję sobie jako jedną z, jeśli nie największą swoją zaletę. Ponadto w swoich wpisach staram się szerzyć myśl nieco głębszą niż "chleba i igrzysk". Nie używam a przynajmniej nie celowo i świadomie chwytów retorycznych, a w polemice erystycznych. Dla swojego zdania jestem (przynajmniej w swojej opinii) bezlitosny i krytyczny, szukając zawsze drugiej strony i obie te strony konfrontując ze sobą. Przyznaję się do swojej subiektywności i nie bycia nieomylnym. Nie uważam się za człowieka lepszego sortu tylko dlatego, że mam czelność prowadzić bloga. Po prostu jak skacowany wymiotuje, tak i ja wyrzucam z siebie rzeczy, mam nadzieję, że o trochę większej wartości. Jako ostatnie pozwolę sobie zauważyć, że nie moralizuję uznając w sobie człowieka mającego skłonność do błędów, będącego wyznawcą jednej ze szkół etycznych, nie będącego nawet pewnym, czy jej nauki dobrze pojmuje.

To już jest ostatnia z notek o szczerości, ta jest próbą szczerej odpowiedzi na pytanie o powody mojego blogowania, a także ile jest to moje blogowanie warte. Uznałem, że forma obrony w sądzie może być ciekawsza w odbiorze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz